
Jak zazwyczaj wyglądają komunikaty walentynkowe? Są kierowane przede wszystkim do par i skupiają się wokół pomysłów na spędzenie czasu we dwoje. A ja chciałabym spojrzeć na to święto trochę w inny sposób. Jak na moment, gdy możemy zrobić coś miłego dla najważniejszej osoby na świecie – dla siebie.

Walentynki to wcale nie musi być święto w tandetnym stylu. Może być spokojnym czasem relaksu i cieszenia się, na własnych warunkach. To jak je obchodzimy, zależy tylko od nas. Swoje Walentynki na pewno spędzę z mężem, ale postanowiłam też, że nie zapomnę o sobie. Kilka dni temu zrobiłam listę rzeczy, które mogę i chciałabym dla czystej przyjemności zrobić sama dla siebie. Znalazły się na niej “prezenty” – z jednej strony rzeczy materialne, które w jakiś sposób umiliłyby mi życie (np. kosmetyki, dodatki do ubioru czy książka), a z drugiej rzeczy, które będą źródłem wrażeń, wspomnień, psychicznego odprężenia i lepszego samopoczucia.



Nie ma szans, że zrealizuję listę w lutym, dlatego zostawiam kwestię otwartą na kolejne tygodnie. Czym chciałabym się porozpieszczać w duchu Walentynek i miłości do siebie samej?
- Marzę o masażu gorącymi kamieniami,
- Chciałabym zrobić sobie prezent w postaci kursu parzenia kawy,
- Z chęcią wybrałabym się na samotny wypad do kawiarni na czekoladowe brownie,
- Zrobię i zjem bez wyrzutów sumienia wegańskie Banofee Pie z kokosową kremówką,
- Wykonam spokojny, staranny makijaż, w którym będę czuć się piękna,
- Pomaluję paznokcie na czerwono, bo ten kolor dodaje mi energii, siły i pewności siebie,
- Zrobię dla siebie godzinne domowe SPA z ulubionymi olejami i świecami zapachowymi,
- Położę się wcześniej do łóżka z kubkiem kakao i nową książką,
- Wybiorę się do fryzjera na “long boba”,
- Zrobię sobie samotny maraton z Gilmore Girls.



Matowa pomadka w kolorze miłości do kompletu z czerwonym lakierem.
